Once Upon a Candle - limitowany box "To the stars"


Once Upon a Candle co kilka miesięcy rozpieszcza nas tematycznymi boxami. Jeszcze latem, bo w czerwcu, pojawił się  u mnie limitowany box "To the stars" inspirowany powieściami z cyklu Dworu Cierni i róż autorstwa Sarah J. Maas. O pierwszym boxie od OUAC pisałam tutaj. A jakie wrażenie wywarł na mnie kolejny? O tym przeczytacie w rozwinięciu posta. Powinien się on pojawić już dawno, ale jakoś zamieszczenie go wypadło mi z myśli. Nadrabiam zatem czym prędzej.



 
Poza flagowym produktem, jakim są sojowe świece, w paczce pojawia się zawsze kilka gadżetów związanych z tematyką danego boxa. Bardzo czekałam na te właśnie dodatki bo od tych, związanych z twórczością Maas jestem na prawdę uzależniona. 
Pierwszym co rzuciło mi się w oczy były magnetyczne zakładki... pięknie wykonane przez dreamy&co autorstwa Silketary; szkopuł w tym, że te same już mam w swoich zbiorach od kilku miesięcy, bo kupuję takie rzeczy z zagranicy na Etsy.  Cóż, zdublowany gadżet - może ktoś z Was będzie chętny by odkupić sobie Feyre i Rhysa?





W paczce pojawiły się także dopasowane zakładki z najbardziej rozpoznawanym cytatem z serii "To the people who look at the stars and wish  Rhys" i "To the stars who listen and the dreams that are answered." Są wykonane z twardszego papieru i trafiły w mój gust.


Na dnie pudełka spoczywał sobie Rhysand we własnej osobie. Art jest bardzo mroczny i szczerze mówiąc, mi osobiście zbytnio się nie podoba. Oczy nie są fiołkowe jak powinny i to psuje całe wyobrażenie tego bohatera. Ale na pewno są osoby, którym się spodobał.


W boxie znalazłam też flizelinową torbę z Velaris. Widoczek jest piękny ale sama torba ... sztywna jak ucho mamuta! Niestety nie jest przez to zbyt praktyczna i wiele się do niej nie zmieści. Ale! Mam na nią pomysł - mianowicie przerobię ją na poszewkę i będzie poduszką ozdobną. Ewentualnie może służyć jako tło do zdjęć.


     
Na koniec prezentuję Wam to co najlepsze i bardzo udane - świece. Biała, dużo świeca o nazwie The Starlight city pachnie obłędnie: mandarynkami, piżmem, brzoskwiniami i truskawkami. Jest to moja ulubiona świeca i wielkim plusem jest to, że cala na zewnątrz pokryta jest brokatem. Dosłownie błyszczy jak światła miasta! Mistrzostwo!
Druga z nich - Night triumphant pachnie drzewem sandałowym, truskawkami i paczulą, jest ładna.
Zaś ostatnia - inner circle o zapachu wiśni, żurawiny i truskawek pachnie nawet przez zamknięte wieczko! Ciemny fiolet z zielonym brokatem pięknie współgra. Wciąż żal mi jej zapalić. 

Całość prezentuje się ładnie, ale jednak poprzedni box zrobił na mnie większe wrażenie. Na szczęście, firma wypuściła już kolejny, o którym Wam niedługo napiszę (a był zdecydowanie najlepszy). 

A Wam jak się podobają gadżety? A może macie swój własny?

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sowia Poczta - kwietniowy box fantastyczny

Zimowy Book Haul cz. II