Recenzja: Kawiarnia na końcu świata - John Strelecky

Autor: John P. Strelecky
Tytuł oryginalny: The Why Cafe 
Wydawnictwo: Aktywa
Tłumacz: Alicja Laskowska
Rok wydania: 2018 
Ilość stron: 140

Nie czytam literatury motywacyjnej, poradników i temu podobnych 'złotych rozwiązań' na życie. Jednak kiedy przeczytałam opis "Kawiarni na końcu świata" coś we mnie drgnęło. Zwłaszcza, że dotychczas na książkach wydanych przez Aktywę się nie zawiodłam. Jak było w przypadku Kawiarni Johna Strelecky'ego? I jak przebiegło moje pierwsze spotkanie z nieznanym mi dotąd autorem? Zaraz Wam opowiem. 



Na początku muszę podzielić się z Wami opisem tej książki:"W wieku trzydziestu trzech lat John doświadczył czegoś, co na zawsze zmieniło jego życie, i w przypływie natchnienia postanowił napisać Kawiarnię na końcu świata. Nie posiadał kierunkowego wykształcenia, które mogłoby mu w tym pomóc. Niniejsza książka jest jego debiutem literackim. Już rok po jej wydaniu, przy ogromnym wsparciu ze strony czytelników, Kawiarnia na końcu świata zawędrowała w najdalsze zakątki świata, inspirując ludzi na każdym kontynencie, łącznie z Antarktydą. Wspięła się na sam szczyt listy bestsellerów i została przetłumaczona na trzydzieści cztery języki. Od tamtej pory John napisał już inne książki, w tym Return to The Why Café, Life Safari, The Big Five for Life, The Big Five for Life Continued oraz Ahas! – Moments of Inspired Thought. Za sprawą swoich publikacji oraz wystąpień w telewizji i radiu przesłanie Johna zainspirowało miliony ludzi do wzięcia życia w swoje ręce. Jego nazwisko pojawiło się obok Oprah Winfrey, Tony’ego Robbinsa oraz Deepaka Chopry na liście stu najbardziej inspirujących osobistości na polu przywództwa oraz rozwoju osobistego. Wszystko to nie przestaje go zaskakiwać." Intryguje?


Pierwszym co bezsprzecznie przyciąga do tej książki jest okładka. Minimalizm obrazu namalowanego przez Root Leeb od razu daje do myślenia. Mamy na nim krajobraz pustki oraz dwa niezbyt wyraźne przedmioty, które okazują się autem i budynkiem kafejki. Niewiele a jednak uderza w nas metafora podróży, poszukiwania oraz odnajdywania 'czegoś' pośród niczego. 

"Zrozumiałem, że tak naprawdę każdy dzień jest dla mnie 
szansą, by robić to, na co mam ochotę"

Czy tak nie jest z naszym życiem? Błądzimy by znaleźć światło w tunelu lub wyciągniętą na pomoc dłoń. I ta tytułowa kawiarnia okazuje się taką dłonią, nie tylko dla czytelnika ale przede wszystkim (co jest najbardziej niewiarygodne) dla samego autora.


Kawiarnia na końcu świata ma podtytuł, który jest bardzo popularny w obecnych czasach - "Opowieść o sensie życia". Ale wiecie co? To na prawdę jest taka opowieść... Bowiem głównym bohaterem tego krótkiego opowiadania jest sam autor. John Strelecky doświadczył czegoś mistycznego i dzieli się z nami swoim przeżyciem byśmy i my zaczęli poszukiwać.

"Od lat dręczyło mnie poczucie, że w życiu chodzi o coś więcej, 
że jest coś o czym nie wiem, coś, co mnie omija."

John ma 33 lata, jest zapracowanym mężczyzną, który wybiera się na urlop. Przewrotny los sprawia, że tkwiąc w niekończącym się korku drogowym, postanawia poszukać innej drogi. Błądzi, osiąga szczyt niecierpliwości, kończy mu się paliwo i przysłowiowo umiera z głodu. Jego podróż, która wydaje się nie mieć końca i jest wręcz nieprawdopodobna ma swój koniec w niezwykłej Kawiarni o nazwie 'Dlaczego tu jesteś', w oryginale nazwanej 'Why Cafe'. Tam spotyka nietypową kelnerkę, kucharza i innych gości, którzy zmienią jego życie na zawsze. 


John rozpoczął pobyt w Kawiarni od przejrzenia karty dań, w której poza podstawowym menu odnalazł rzecz niespotykaną... pytania jakie niejedno z nas zadaje sobie codziennie:

"Dlaczego tu jesteś?
Czy boisz się śmierci?
Czy czujesz się spełniony?"

Spotkani tam Casey, Mike i Anne są jak życiowi przewodnicy. Nie mówią niczego wprost ale pomagają zadawać sobie powyższe pytania i szukać odpowiedzi. Metafory wylewają się z tej książki na każdej stronie. Trójka nowych znajomych Johna snuje swoje opowieści, urozmaicając tym samym całe opowiadanie. I dając wiele do myślenia czytelnikowi.

"Kiedy już człowiek wie, dlaczego pojawił się na tym świecie, 
może skupić się na tym, co przynosi mu spełnienie, 
bo wie, że w ten sposób wypełnia swój cel?"

140 stron z dużym tekstem czyta się niezwykle szybko i nie da się tej książeczki odłożyć bez poznania ostatniego słowa. Język jest lekki a forma opowiadania ciekawa, dzięki czemu nie możemy się od niej oderwać. Bohaterowie są pełni mądrości, ciepła i wskazówek. Dzięki temu wraz z Johnem, możemy odkryć wiele prawd życiowych i poszukać sensu istnienia.


Autor daje nam do zrozumienia, że powinniśmy żyć z pasją dając za przykład ludzi, którzy robiąc to co kochają potrafią nas zarazić swoim podejściem i czynami. Mówi także o poświęcaniu czasu sobie i temu co sprawia nam przyjemność. Ponadto otwiera nam oczy na to co widzimy i w czym uczestniczymy każdego dnia: konsumpcjonizm - kupujemy wiele rzeczy a nie mamy czasu by z nich korzystać; pracoholizmy - pracujemy by godnie żyć, ale nie mamy czasu na życie, dla bliskich, jesteśmy tym wyczerpani przez co nie starcza nam godzin na to co na prawdę sprawia przyjemność, zaś pracując ponad siły by dotrwać do emerytury nie pytamy siebie co dalej... Tak oczywiste a jednak wciąż trudne i zaskakujące.

"Dlaczego spędzamy tyle czasu, przygotowując się na moment, 
kiedy będziemy mogli robić co chcemy, 
zamiast po prostu zacząć spełniać swoje pragnienia?"

Jednak jest coś co można niejako potraktować jak minus całej historii, a mianowicie to, że człowiek nie jest samotny. Nie jest niezależną wyspą, która stanowi sama o sobie i jest samowystarczalna. Dlatego też w książce brakuje mi odpowiedzialności - za innych, za bliskich. Tu bohater działa sam, jest żeglarzem i okrętem. Wydaje mi się, że nie jest także dla osób z małymi zarobkami, którzy boją się utraty pracy, która zapewnia im socjalne minimum. Oczywiście nie można jej brać dosłownie, ale na pewno nie będzie to pozycja dla każdego.



Tak jak wspomniałam, niektórzy czytając to opowiadanie pokiwają z politowaniem głową. Ale nie bierzmy jej za pewnik ani za przewodnik idealny. Nie, to historia pełna metafor i refleksji, autor nie mówi nic wprost. Snujemy z nim domysły i szukamy w sobie iskry. Ta opowieść stanowi wskazówkę do poszukiwań, otwiera oczy na sprawy oczywiste, o których często zapominamy i w pewnym stopniu dodaje odwagi do działania w codziennym zabieganiu. Sama myślałam nad nią kilka dni, i dopiero gdy ochłonęłam postanowiłam napisać o niej kilka słów. 

"Nigdy nie pozwól, by coś lub ktoś doprowadził cię do punktu,  
w którym poczujesz, że nie jesteś kowalem własnego losu.
Świadomie wybieraj drogę, którą podążasz, 
bo w przeciwnym wypadku ktoś zrobi to za ciebie."

Na pewno spodoba się wszystkim, którzy lubią poradniki, bo jest nietypowa. Wszak samodoskonalenie staje się coraz bardziej popularne i warto czasami wyjść ze strefy komfortu i pomyśleć o tym co ważne, co nas napędza... Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Ja wciąż się zastanawiam. Przez Strelecky'ego jeszcze bardziej... 



MOJA OCENA
8/10


Za egzemplarz do recenzji dziękuję


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sowia Poczta - kwietniowy box fantastyczny

Zimowy Book Haul cz. II