Recenzja: W czarnej zimnej wodzie - Jan Godlewski
"W czarnej zimnej wodzie", Jezus wisi na krzyżu, "W czarnej zimnej wodzie" Kacper poszukuje odpowiedzi, "W czarnej zimnej wodzie" napędza się spirala przemocy...
Okładka
mnie przywoływała. Była zapowiedzią lęku, który przeżyję z bohaterem.
Nie pomyliłam się. Debiutancki thriller Jana Godlewskiego ma wszystko co
powinna mieć dobra książka... Zapraszam na recenzję.
"Kacper porzuca życie przestępcy. Uciekając przed demonami z przeszłości,
trafia na małą wyspę na Morzu Śródziemnym. Prowadząc tam życie
porządnego obywatela, pomału zaczyna wierzyć, że wreszcie udało mu się
zamknąć rozdział przemocy i szaleństwa ostatnich lat. Nic bardziej
mylnego... Kiedy Kacper wraca do Polski, by zmierzyć się z trudną historią swojej
rodziny, na drodze do prawdy staje mu inny bezwzględny morderca i fala
okrutnych wspomnień z przeszłości."
W książce poznajemy Kacpra, uwikłanego
w przestępstwa, który chce rozpocząć nowe życie, ale jak często bywa
ono kładzie mu pod nogi kolejne kłody. Tym razem chorobę. Ciężką bo guza
mózgu. By sfinalizować ratunek bohater podejmuje się ostatniego
zlecenia, które będzie preludium do wielu niebezpiecznych zdarzeń...
Klimat powieści jest gesty i duszny, momentami wręcz psychodeliczny. Dużo tutaj mroku oraz walki z własnymi demonami, które autor umiejętnie wplata w tekst. Chwilami bywa upiornie a nawet brutalnie. Zastanawiałam się niejednokrotnie w trakcie lektury, czy wydarzenia dzieją się w rzeczywistości czy są wynikiem omamów spowodowanych glejakiem.
Książka może stanowić doskonałe studium psychologiczne, w dodatku wielowątkowe. Autor stawia nam pytanie czy przemoc może być dziedziczna. Wspólnie na kartach powieści szukamy na nie odpowiedzi.
"Los nigdy nie dał mu wybierać między dobrem, a złem,
zawsze tylko między rożnymi rodzajami zła.
Jakby dobre rzeczy nie były dla niego stworzone."
Bohaterów jest wielu a sieć powiązań między nimi niesamowita. Wszyscy są wyraziści, większość bardzo brutalna. Mnóstwo zwrotów sprawia, że do końca nie wiem co się wydarzy. Godlewski przedstawia zawiły obraz poranionej, porzuconej rodziny, która nie radzi sobie ze stratą i żałobą. Ale złamanych serc jest tutaj więcej i spaja je klamra - czarnej zimnej wody, a także tajemnicze zdjęcie...
Powieść ta jest krótka, jednak bardzo spójna i dobrze napisana. Język prosty, chwilami kolokwialny, ale nie przeszkadza w odbiorze. Przeciwnie, pasuje bardzo dobrze do części bohaterów. Choć początek dla wielu z Was może być niejednoznaczny, dla niektórych nawet nudny, warto przez niego przebrnąć i zagłębić się w dalsza historię.
Książka wymęczyła mnie emocjonalnie ale
tego właśnie oczekuję od dobrej literatury. Wielkim plusem są
retrospekcje, dające nam szerszy ogląd na wydarzenia i motywacje
niektórych postaci. Świetnie przedstawiono również klimat małego miasta, w którym obcy nie są mile widziani i które skrywa swoje tajemnice, a mieszkańcy znają się na wylot i kryją swoje przewinienia.
Jeśli
lubicie literaturę niejednoznaczną, nad którą trzeba się pochylić a
nawet na chwilę odłożyć, to książka jest dla Was. Przygotujcie się na
zdziwienie, strach i ból (bo na poziomie ran fizycznych dzieje się
dużo). A jeśli będziecie myśleć, że wiecie już wszystko, to ostatnie
kilka stron zawali Wasz misternie budowany obraz pozostawiając z wielkim
zaskoczeniem. Opowieść nosi znamiona alegorii, dlatego musicie wgryźć się w każdą z oferowanych przez autora warstw, by dopiero pod koniec spojrzeć na nią holistycznie. Dla mnie udany debiut, po którym czekam na kolejne teksty Jana Godlewskiego.
MOJA OCENA
7/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję
Komentarze
Prześlij komentarz