Mini recenzja - Superman Czerwony Syn


Zapomnijcie o ikonach popkultury, jakie poznaliście dotychczas. Mark Millar karmi nas niesamowitą, alternatywną opowieścią, która pochłania i zaskakuje od pierwszych stron.
W chwili gdy znamy postaci z komiksów na wylot, i zdaje się, że niczym już nie wbiją nas w fotel pojawia się nowy-stary bohater: "Superman Czerwony Syn".
Bardzo lubię alternatywne, nietuzinkowe twory, przy których nie sposób się nudzić. W Czerwonym Synu poznajemy Supermana, który nie wylądował w Ameryce, tylko w rosyjskich ostępach. Wychowywany pośród radzieckich ideałów staje się powoli symbolem Supertotalitaryzmu.
Kreska jest piękna, relacje bohaterów dynamiczne, wątki osobiste ciekawe, a wisienkę na torcie stanowi zaskakujące zakończenie.
Jeśli nie boicie się komunistycznych haseł i lubicie alternatywne podejście do znanych historii to zdecydowanie komiks dla Was.
Ja bawiłam się świetnie, a Batman w uszatce pozostanie w mojej głowie już na zawsze.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sowia Poczta - kwietniowy box fantastyczny

Zimowy Book Haul cz. II