Once Upon a Candle - limitowany box "To whatever end"

Pod koniec kwietnia, przyfrunął do mnie kolejny box od Once Upon a Candle. Tym razem inspirowany był serią książek Sarah J. Maas - Szklany tron. Byłam bardzo ciekawa co znajdzie się w pudełku i oczekiwałam go z niecierpliwością. Zapraszam na unboxing, wspólnie sprawdzimy czy było warto go kupić.



Przypomnę, że boxy od OUAC kosztują 85zł. Znajdują się w nich 3 świece i dwa lub trzy limitowane gadżety, których później nie można już dostać w regularnej sprzedaży.
Po otwarciu pudełka, jak zawsze oczom ukazuje się ozdobna, zabezpieczająca bibułka. W tej odsłonie pomarańczowa, nawiązująca do ognia Aelin. W środku wszystko jest dodatkowo zapakowane wypełniaczem, by nic nie uległo zniszczeniu.


Pierwszą rzeczą jaką wydobyłam z paczki (dodatkowo zapakowaną w pudełeczko i bąbel folię) był kubek emaliowany. Grafika została wykonana przez kimcarlika. Jest to ciekawy przedmiot, który znajdzie zastosowanie zarówno podczas robienia nowych zdjęć na Instagram, jak i w codziennym użytkowaniu. Grafika jest ładna, choć nie wywołała efektu wow. Jest to jednak spowodowane tym, że mam już bardzo dużo przedmiotów związanych z serią TOG i ciężko mnie zadowolić. 


W dużym szklanym słoiczku, pojawiła się świeca ze sztandarowym cytatem "I claim you, Aelin. To whatever end." Pachnie ona lawendą, pomarańczą, lasem, i miętą. Zapach jest bardzo subtelny. I podoba mi się jej delikatny, różowy kolor.


Dużym zaskoczeniem była mgiełka do ciała Celaeny. Pachnie dokładnie tak jak autorka opisała w książce. Znajdziecie w składzie wodę destylowaną, wodę różaną i lawendowy olejek eteryczny. Zapach jest delikatny a olejek nawilża pozostawiając na skórze ciepły filtr. Bardzo pomysłowe. Każda z nas może poczuć się odrobinę jak bohaterka serii.


W dwóch mniejszych, blaszanych pojemniczkach ukryte były kolejne woskowe świece. Niebieska zainspirowana postacią Doriana o nazwie "Hello Princeling" pachnie limonką, kokosem i wanilią. Czerwona nawiązująca do Manon nosi nazwę "Hello Witcheling" a pachnie malinami, truskawkami, cytrusami i jagodami. Obydwa zapachy są piękne. Intensywne, otulające i to moi zdecydowani faworyci jeśli chodzi o wszystkie boxy. Strzał w dziesiątkę! 


Cały box prezentował się tak. Niektórym z Was pewnie wyda się skromny, ale nakład na jego wykonanie jest spory więc cena jest adekwatna do ilości zaproponowanych gadżetów. Moja zbieracza dusza jest zadowolona. Jasne, były bardziej pokaźne i zniewalające paczki. Ale ta również jest urocza.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sowia Poczta - kwietniowy box fantastyczny

Zimowy Book Haul cz. II